Apartamenty:

Przed wyjazdem zastanawiałem się, czy korzystać z ofert biur podróży. Pojechaliśmy "w ciemno". I nie ma czego żałować. Apartamenty są wszędzie, wystarczy zatrzymać się przed domem z napisem "Apartament", "Zimmer frei", "Sobe", pooglądać i brać albo szukać dalej. Dla każdego coś miłego. Byliśmy na tyle zmęczeni podróżą, że zjechaliśmy z głównej drogi (z Senju ok 13 km w stronę Rijeki) w lewo przy kierunkowskazie na Klenovicę, ostro w dół ok. 1 km i zatrzymaliśmy się przy pierwszym domu z prawej z tabliczką "Apartament". Wyszła miła pani, pokazała pokoje, powiedziała cenę, no i tyle. Dzieci od razu "padły".

Tzw. "duszenie komara"

Ja poszedłem ścieżką przez las 150 m w dół do morza i muszę przyznać, że szczęka mi powoli opadła na dół...

Pierwszy "bliski kontakt" z morzem

Właścicielka ma dom w którym mieszka na parterze:

Dom pani Anny

Na pierwszym i drugim piętrze są 4 apartamenty (trzy czteroosobowe i jeden sześcioosobowy) z osobnymi wejściami. Każdy składa się z dwóch umeblowanych pokoi z podwójnymi łóżkami, kuchni z lodówką, zlewozmywakiem, kuchenką elektryczną, meblami kuchennymi z wyposażeniem, łazienki z toaletą, ciepła woda z bojlera elektrycznego, prysznic. Do tego taras z widokiem na morze, częściowo zacieniony bluszczem i winogronem, za budynkiem murowany grill w zacienionym miejscu, parking dla samochodu.

Taras jest ważny - tu spędza się wiele czasu, szczególnie wieczorem

Właścicielka nie wtrąca się w życie gości, jest sympatyczna i miła, ślicznego obejścia pilnuje czujny pies Medo:

Medo, w tle właścicielka z mężem